
Taylor Fritz niespodziewanie wygrywa Indian Wells
Sensacyjnie zakończył się tegoroczny Indian Wells, wygrał go Taylor Fritz, który jest pierwszym amerykańskim zwycięzcą tego turnieju od 2001 roku i triumfu Andre Agassiego. Amerykanin w finale pokonał Rafaela Nadala, który w tym roku nie zanotował jeszcze porażki.
Trzeba przyznać, że drabinka turniejowa Amerykanina nie była szczególnie wymagająca. W drodze do finału Fritz pokonał jedynie jednego zawodnika z pierwszej dziesiątki rankingu – Andrieja Rublowa, pogromcę naszego Huberta Hurkacza. Wszystko za sprawą nieoczekiwanej porażki Alexandra Zvereva już w drugiej rundzie turnieju. Szczęściu trzeba jednak dopomóc i Fritz świetnie wykorzystał wpadki wyżej rozstawionych graczy.
Przed finałem nie było pewne, czy Amerykanin będzie w stanie go rozegrać, z powodu problemu z kostką. Wyszedł jednak na kort i to Hiszpan miał w trakcie meczu większe problemy ze zdrowiem. Widać było, że coś u Nadala nie funkcjonuje, pierwszego seta oddał dość gładko, a w drugim, choć walczył do samego końca, nie obronił się przed szalonymi atakami dużo młodszego rywala. Ostatecznie mecz zakończył się w dwóch setach wynikiem 6:3, 7:6 (7-5) i była to pierwsza porażka Nadala od dwudziestu spotkań. Na pewno go to zabolało, ale jak zawsze docenił przeciwnika, dla którego jest to życiowy sukces. Wobec długoletniego kryzysu w amerykańskim męskim tenisie, kiedyś obfitującego przecież w gwiazdy pierwszej wielkości, wygrana Fritza to na pewno wielka sprawa. Amerykanie mają w końcu w kim pokładać nadzieje na zwycięstwa w wielkich turniejach, a ten triumf doda zawodnikowi pewności siebie i wiary do dalszej wytężonej pracy. W wyniku wygranej w Indian Wells Fritz awansował na dwunaste miejsce w rankingu ATP.